Korekta= Jak zwykle, Informator_Izaya
Typ = Opowiadanie
Ship= countryhumans \ ( III Rzesza, Niemcy, Cesarstwo Niemieckie, Czechy, Rosja ) harem x Polska
Tytuł = "Bo czemu by nie?"
STATUS = PISANE ( od 03-06-19 )
"Bo czemu by nie?"
"Pierogi"
"Pierogi"
~Polska~
"Pewnie nikt tego nie czyta... Przynajmniej ja tak myślę, ale powiem, że dokładnie siedem lat temu zakończyła się udręka mojej rodziny, II Wojna Światowa, a tak przy okazji utratą mego rodzonego brata, II Rzeczypospolitej Polskiej. W sumie miał wtedy, niech pomyśle, osiemnaście lat, a natomiast teraz miał by dwadzieścia pięć lat. Smutno mi kiedy o nim wspominam, ale za niego żyje, oddał, uratował życie i zapieczętował wszystkie wspomnienia we mnie. Ale ja nadal mam te ślady, po tych walkach, niestety wszystkie bitwy, walki, wojska, aliantów pamiętam. Jedynie czym się strasznie przejmuje jest to, iż kiedyś przyjdą moi wrogowie, a ja tak jak jeden z moich barci. Pewnie każdy z was by nigdy, pod żadnym warunkiem nie przebaczył tym którzy cie skrzywdzili. Ja niestety, albo stety przebaczyłem, znaczy ich braciom, czyli Niemcom, Rosji i kilku innych psotników. Niemcy są fajne, pracuje... i... pracuje, ale zawsze gdzieś idzie ze mną. Rosja jest przeciwieństwem Niemiec, czyli wódka, piwo, wódka, a ja też lubię to co Rosja. A wracając do mojego brata ( II Rzeczypospolitej ) był najlepszym braciszkiem na świecie, a jego ostatnie słowa, które usłyszałem były...~~"
- Polska! - Krzyknęło coś z dołu, a raczej ktoś, tak to mój kochany Węgry, usłyszałem stukot po schodach. - Wołam cie od cholernych pięciu minut...! - Zerka na mnie, a po chwili na mój zeszycik do pisania. - Ty znowu piszesz?... te bzdury. - Wpadłem w malutką furie. Wstałem z mojego wyrka, podeszłem do Węgier i patrzyłem mu w oczy. Oczywiście jestem krasnoludkiem i patrzyłem się na górę, na pana żyrafę papryczkową.
- To nie są bzdury! - Zrobiłem minę obrażonego dziecka które nie dostało swojego kolorowego lizaczka. - mam focha!
- Żarcik taki! ładnie piszesz i malujesz - puścił do mnie oczko, a ja się szczerze uśmiechnąłem. - A teraz zasuwaj zmieniać bandaże, a ja ci zorbie na śniadanie szybko pięć pierogów z mięskiem. - No zapomniałem mam bandaże na rękach, jeszcze miesiąc temu się ciąłem. Ale to szczegół, najważniejsze są pierogi, one są potęgą.
- Nie pięć... Ja chce dziesięć! - Krzyknąłem i weszłem do łazienki. Zrobiłem tak jak mi kazał mój przyszywany brat. Przebrałem sie w te moje ciuszki Bogów, czyli szara bluza z pierożkiem z napisem " Pierogi " i białe spodnie. Po wymienieniu bandaży od razu pobiegłem jak ten struś pędzi-wiatr. Przy okazji gdy biegłem po schodach poślizgnąłem się i jebłem głową o podłogę przy tym przeklnąłem i zwracając uwagę Węgier, który zaczął się śmiać ze mnie, że jestem takim maniakiem pierogów. - To wcale nie jest śmieszne! - wstałem z zimnej podłogi i otrzepałem teatralnie spodnie.
- Dobra siadaj, hah - Z uśmieszkiem na tej swojej dobrze znanej mordce to oznajmił i wskazał miejsce gdzie mam sobie siąść. Szybko to zrobiłem. Najpierw Węgry podał mi widelec, nadal nie ma moich pierogów z mięsem. Następnie dał mi nóż, nie ma nadal pierogów. Wziąłem obydwa przedmioty i się nimi bawiłem. Czekałem i czekałem... Są! Moi Bogowie. - Tyle lat się nie widzieliśmy moje pierogi! Jak ja tęskniłem! - Wziąłem kęsa i pochłonąłem mój narkotyk. Nagle mój brat zaczął się chichrać.
- Ale ty wiesz, że wczoraj wieczorem je jadłeś? - Pytał się mnie z nutką zabawności. Od razu mu odpowiedziałem.
- cichaj mi tu! - Oczywiście powiedziałem to z buzią pełną pierogów z mięsem. - Ja tu jem! Moje Bóstwa! - Dodałem po chwili.
- Ja idę do Austrii za piętnaście piąta (16:45) i... Nocuje u niego - Oznajmił i spojrzał na mnie dość, smutnawym wzrokiem? Ja wiem, że wiedzą, że wiem o ich miłości... ale coś było nie tak, pokłócili się? Omijam to spojrzenie...
- No okej, na ile? - Został ostatni pierog Bogów, kurwa. Dobra jem go jak najbardziej powoli.
- dwadzieścia cztery godziny? - Spojrzał się w bok. Ja wiem co to znaczy. Węgry ty oszuście coś ci nie wyszło kłamanie. Nie ładnie. Dobra obstawiam, że idzie na dwa dni.
- Powiedz prawdę bo zjem twoje papryczki... - Ale ja jestem kozak.
- dwa... dni - Co...CO...COOO! Czemu tak długo! Ale, korzyść jest taka, iż... yyy Nie ma korzyści! W sumie ja przepowiadam przyszłość.
- O-Okej... Nie bzykaj się z nim - Drugie zdanie powiedziałem cicho i dość poważnie. Dobra nie oszukujmy się chciałem go wkurwić.
- ... - przemilczał to... chyba nie zjadł papryczek...- ... Pa! - Przeszedł przede mną jaki, iż było dość ciepło jak na jesień ubrał tylko jakiś płaszcz, no i oczywiście buty kolory zielonego. Szczerze nie spodziewałem się takiej oto reakcji ze strony Węgier. Brat wyszedł, ja nie mam już pierogów, jedynie co mi pozostało to mój ulubiony serial "Dlaczego ja". Tytuł opisuje mnie dwoma słowami. Siadłem na szarej kanapie, włączając mój kochany serial. Kurwa! Nie ma go! Wędrowałem przez te odmęty telewizji. Nie wiem ile czasu minęło.
- Która godzina...? - spytałem sam siebie. Spojrzałem na zegar, który był po lewej. Jest za pięć druga (13:55), Jezu ale ten czas mija... Idę na spacerek. Wziąłem i ubrałem jakieś czarne buciory, i tak jak Brat zabrałem jakąś kurtkę. Oczywiście zabrałem klucze, zamknąłem dom. No to idę na spacerek. Gdy tak szedłem rozmyślałem o tym, że muszę koniecznie mieć zwierzątko. Jakieś takie orginalne. Nagle wpadłem na jakąś osóbkę. No ja to akrobata i nie upadłem. Zresztą ta osoba też nie upadła.
Ciąg Dalszy Nastąpi
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I tak oto pierwszy rozdział wygląda.
Otóż iż JA lubię haremy zrobię z tego mini ( wielki ) harem.
Jak ci się to nie podoba to wyjdź...
"Pewnie nikt tego nie czyta... Przynajmniej ja tak myślę, ale powiem, że dokładnie siedem lat temu zakończyła się udręka mojej rodziny, II Wojna Światowa, a tak przy okazji utratą mego rodzonego brata, II Rzeczypospolitej Polskiej. W sumie miał wtedy, niech pomyśle, osiemnaście lat, a natomiast teraz miał by dwadzieścia pięć lat. Smutno mi kiedy o nim wspominam, ale za niego żyje, oddał, uratował życie i zapieczętował wszystkie wspomnienia we mnie. Ale ja nadal mam te ślady, po tych walkach, niestety wszystkie bitwy, walki, wojska, aliantów pamiętam. Jedynie czym się strasznie przejmuje jest to, iż kiedyś przyjdą moi wrogowie, a ja tak jak jeden z moich barci. Pewnie każdy z was by nigdy, pod żadnym warunkiem nie przebaczył tym którzy cie skrzywdzili. Ja niestety, albo stety przebaczyłem, znaczy ich braciom, czyli Niemcom, Rosji i kilku innych psotników. Niemcy są fajne, pracuje... i... pracuje, ale zawsze gdzieś idzie ze mną. Rosja jest przeciwieństwem Niemiec, czyli wódka, piwo, wódka, a ja też lubię to co Rosja. A wracając do mojego brata ( II Rzeczypospolitej ) był najlepszym braciszkiem na świecie, a jego ostatnie słowa, które usłyszałem były...~~"
- Polska! - Krzyknęło coś z dołu, a raczej ktoś, tak to mój kochany Węgry, usłyszałem stukot po schodach. - Wołam cie od cholernych pięciu minut...! - Zerka na mnie, a po chwili na mój zeszycik do pisania. - Ty znowu piszesz?... te bzdury. - Wpadłem w malutką furie. Wstałem z mojego wyrka, podeszłem do Węgier i patrzyłem mu w oczy. Oczywiście jestem krasnoludkiem i patrzyłem się na górę, na pana żyrafę papryczkową.
- To nie są bzdury! - Zrobiłem minę obrażonego dziecka które nie dostało swojego kolorowego lizaczka. - mam focha!
- Żarcik taki! ładnie piszesz i malujesz - puścił do mnie oczko, a ja się szczerze uśmiechnąłem. - A teraz zasuwaj zmieniać bandaże, a ja ci zorbie na śniadanie szybko pięć pierogów z mięskiem. - No zapomniałem mam bandaże na rękach, jeszcze miesiąc temu się ciąłem. Ale to szczegół, najważniejsze są pierogi, one są potęgą.
- Nie pięć... Ja chce dziesięć! - Krzyknąłem i weszłem do łazienki. Zrobiłem tak jak mi kazał mój przyszywany brat. Przebrałem sie w te moje ciuszki Bogów, czyli szara bluza z pierożkiem z napisem " Pierogi " i białe spodnie. Po wymienieniu bandaży od razu pobiegłem jak ten struś pędzi-wiatr. Przy okazji gdy biegłem po schodach poślizgnąłem się i jebłem głową o podłogę przy tym przeklnąłem i zwracając uwagę Węgier, który zaczął się śmiać ze mnie, że jestem takim maniakiem pierogów. - To wcale nie jest śmieszne! - wstałem z zimnej podłogi i otrzepałem teatralnie spodnie.
- Dobra siadaj, hah - Z uśmieszkiem na tej swojej dobrze znanej mordce to oznajmił i wskazał miejsce gdzie mam sobie siąść. Szybko to zrobiłem. Najpierw Węgry podał mi widelec, nadal nie ma moich pierogów z mięsem. Następnie dał mi nóż, nie ma nadal pierogów. Wziąłem obydwa przedmioty i się nimi bawiłem. Czekałem i czekałem... Są! Moi Bogowie. - Tyle lat się nie widzieliśmy moje pierogi! Jak ja tęskniłem! - Wziąłem kęsa i pochłonąłem mój narkotyk. Nagle mój brat zaczął się chichrać.
- Ale ty wiesz, że wczoraj wieczorem je jadłeś? - Pytał się mnie z nutką zabawności. Od razu mu odpowiedziałem.
- cichaj mi tu! - Oczywiście powiedziałem to z buzią pełną pierogów z mięsem. - Ja tu jem! Moje Bóstwa! - Dodałem po chwili.
- Ja idę do Austrii za piętnaście piąta (16:45) i... Nocuje u niego - Oznajmił i spojrzał na mnie dość, smutnawym wzrokiem? Ja wiem, że wiedzą, że wiem o ich miłości... ale coś było nie tak, pokłócili się? Omijam to spojrzenie...
- No okej, na ile? - Został ostatni pierog Bogów, kurwa. Dobra jem go jak najbardziej powoli.
- dwadzieścia cztery godziny? - Spojrzał się w bok. Ja wiem co to znaczy. Węgry ty oszuście coś ci nie wyszło kłamanie. Nie ładnie. Dobra obstawiam, że idzie na dwa dni.
- Powiedz prawdę bo zjem twoje papryczki... - Ale ja jestem kozak.
- dwa... dni - Co...CO...COOO! Czemu tak długo! Ale, korzyść jest taka, iż... yyy Nie ma korzyści! W sumie ja przepowiadam przyszłość.
- O-Okej... Nie bzykaj się z nim - Drugie zdanie powiedziałem cicho i dość poważnie. Dobra nie oszukujmy się chciałem go wkurwić.
- ... - przemilczał to... chyba nie zjadł papryczek...- ... Pa! - Przeszedł przede mną jaki, iż było dość ciepło jak na jesień ubrał tylko jakiś płaszcz, no i oczywiście buty kolory zielonego. Szczerze nie spodziewałem się takiej oto reakcji ze strony Węgier. Brat wyszedł, ja nie mam już pierogów, jedynie co mi pozostało to mój ulubiony serial "Dlaczego ja". Tytuł opisuje mnie dwoma słowami. Siadłem na szarej kanapie, włączając mój kochany serial. Kurwa! Nie ma go! Wędrowałem przez te odmęty telewizji. Nie wiem ile czasu minęło.
- Która godzina...? - spytałem sam siebie. Spojrzałem na zegar, który był po lewej. Jest za pięć druga (13:55), Jezu ale ten czas mija... Idę na spacerek. Wziąłem i ubrałem jakieś czarne buciory, i tak jak Brat zabrałem jakąś kurtkę. Oczywiście zabrałem klucze, zamknąłem dom. No to idę na spacerek. Gdy tak szedłem rozmyślałem o tym, że muszę koniecznie mieć zwierzątko. Jakieś takie orginalne. Nagle wpadłem na jakąś osóbkę. No ja to akrobata i nie upadłem. Zresztą ta osoba też nie upadła.
Ciąg Dalszy Nastąpi
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I tak oto pierwszy rozdział wygląda.
Otóż iż JA lubię haremy zrobię z tego mini ( wielki ) harem.
Jak ci się to nie podoba to wyjdź...
( III Rzesza, Niemcy, Czechy, Rosja ) harem x Polska
Czechy x Polska nawet nie wiem skąd xD
Wszyscy xD
Czechy x Polska nawet nie wiem skąd xD
Wszyscy xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz